Wraz z nadejściem jesieni wzrosła we mnie ochota na szycie, a jeszcze jakiś czas temu zabierałam się do niego bardzo niechętnie. Może to dzięki wakacjom? Wróciła mi także energia do „wyglądania”. Miałam taki moment, że nic mi się nie podobało, szyłam rzeczy w których nie chodziłam, albo kupowałam coś, w czym potem nie lubiłam chodzić. Szafa świeciła pustkami, a ja codziennie miałam zepsuty nastrój, bo nie miałam się w co ubrać. No i na szczęście zupełnie mi przeszło. W głowie kłębią mi się pomysły i znowu chcę, i mam nadzieję, że mój zapał nie minie tak szybko jak jesienne przeziębienie.
Zajrzałam ostatnio do SH. Liczyłam, że przyniosę do domu pełno rzeczy w pięknych kolorach i z niesamowitymi wzorami. I przeróbki ruszą pełną parą. Niestety. Wszystko szare, ciemne, jednobarwne. W moje łapki wpadł jedynie żakiet, ze trzy rozmiary za duży, z ogromnymi poduszkami rodem z Dynastii, ale tkanina mi się spodobała i postanowiłam go przywlec do domu, pomniejszyć i delikatnie przerobić. Żakiet na zdjęciu prezentuje się zdecydowanie zbyt korzystnie i żałuję, że nie zrobiłam zdjęcia na sobie, bo nie będzie widać spektakularnego efektu zmiany. A muszę jeszcze dodać, że może i bym się wahała, czy go wziąć, ale bardzo podobała mi się przeróbka na blogu Kocham mamę i chleb ze smalcem i pozazdrościłam.
Czytaj wszystko